dr Jerzy Lackowski
Absolwent fizyki UJ, doktor nauk humanistycznych, dyrektor Studium Pedagogicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, były wojewódzki kurator oświaty w Krakowie.
Gratuluję pomysłu i podziwiam Pana optymizm. Po wysłuchaniu Pana jestem przekonany, że realizacja tego pomysłu może przyczynić się do „przebudzenia” dużej grupy Polaków.
Pytanie tylko, jak dużej …, mamy bowiem obecnie do czynienia z ogromnym zniechęceniem obywateli do aktywnego działania, zniechęceniem wynikającym z niewiary w możliwość pokonania biurokratycznego molocha i przełamania dyktatury partyjnej, rzeczywiście niszczącej Polskę i strzegącej swojej – w istocie – niekontrolowanej władzy.
Sądzę jednak, że trzeba spróbować, mając świadomość trudów, jakie będą towarzyszyć realizacji Pana inicjatywy oraz zdając sobie sprawę, że w przypadku jej rozwoju nastąpi atak (i to prawdopodobnie ostry i brutalny) na nią ze strony beneficjentów obecnego systemu.
Tragiczna sytuacja, do jakiej doprowadzono Polskę może jednak skłonić wielu mądrych, uczciwych i świadomych ludzi do włączenia się w dzieło „ratowania Rzeczpospolitej”, gdyż w istocie obudzenie Polaków do aktywności będzie musiało skutkować odzyskaniem przez nich rzeczywistego wpływu na własne państwo. Mam nadzieję, że poprzez demokrację rzeczywistą (bezpośrednią) uda się przełamać dyktaturę miernot w naszym życiu publicznym.
Ze swej strony deklaruję aktywne włączenie się w realizację Pana inicjatywy, mam również kilka pomysłów na referendalne pytania.
dr Maciej Dutko
(www.korekto.pl, www.dutko.pl, www.bibliae-biznesu.pl)
Od kilku(nastu?) lat z rozpaczą obserwuję, co jest dziane (bo nie dzieje się samo z siebie) Polsce i Polakom. Populizm, zamordyzm i rozdawnictwo stały się nowym opium dla mas, dla których liczy się tylko otrzymanie kolejnego „benefitu” socjalnego w zamian za ich głos na własnych oprawców (to tak, jak gdyby myszy głosowały na koty a karpie – czekały na Wigilię). Oprawców, którzy – cynicznie plując Logice i Wolności w twarz – nazywają się „prawymi” i „sprawiedliwymi” (zresztą bynajmniej nie jako pierwsi w historii…), a którzy każdego dnia po stokroć gwałcą prawo (z jego najświętszym ucieleśnieniem – Konstytucją), a o sprawiedliwości mają takie samo pojęcie, jak komendanci obozów koncentracyjnych decydujący nie tak dawno, który z osadzonych z łaski dostanie dziś surowego ziemniaka, a który – czapę i piec krematoryjny.
Na naszych oczach płoną: Prawo, Wolność, Godność i Przyzwoitość. Mimo to, oficjalne sondażownie wciąż raportują o silnym poparciu rządzonych i poniżanych wobec rządzących i poniżających. Dlaczego? Bo ludziom w tym kraju od lat sukcesywnie i skutecznie odbierano poczucie sprawstwa („losy świata nie leżą w naszych rękach!” – imputowała nawet pewna miła dla ucha peerelowska piosenka). Oraz wprasowywano w mózgi, że tzw. demokracja (czy raczej jak ją nazywam: motłochokracja) jest jedynym sensownym sposobem decydowania wszystkich o wszystkim (zresztą złudnym, bo z owych „wszystkich” do wyborów zwykle staje zaledwie ułamek uprawnionych, a i po to, aby jedynie oddać i stracić swoją decyzyjność na kilka lat w ręce osób, które na pewno wykorzystają ją przeciwko oddającym).
Stop! Zatrzymajmy ten holokaust Przyzwoitości i Wolności! Naprawdę nie musimy być Szwajcarią, by wzorem Szwajcarii przywrócić normalnym ludziom normalne zasady decydowania. Popieram projekt „Weto Inicjatywa Referendum”, którego celem jest przywrócenie prawdziwej decyzyjności prawdziwym ludziom i uniezależnienie ich od garstki znarkotyzowanych i upojonych władzą psychopatów, paranoików i populistów.
Czy to ma sens? W mojej Wspólnocie Mieszkaniowej o najważniejszych wspólnych sprawach decydujemy jednym kliknięciem: Zarząd ogłasza uchwałę, a mieszkańcy głosują „tak”, „nie” lub wstrzymują się od głosu (zachowując oczywiście również możliwość zgłaszania i procedowania własnych projektów uchwał). Dlaczego w taki sposób każdy z Polaków nie mógłby decydować w Demokracji Naprawdę Bezpośredniej™ o wszystkim, co dla niego naprawdę ważne, zamiast zamknąć oczy i ślepo oddać tę decyzyjność w ręce ludzi chorych na władzę? Skoro każdy z nas otrzymuje SMS-em rządowe alerty o nadchodzącej burzy czy gradzie, w czym problem, abyśmy dostawali podobne powiadomienia z możliwością odesłania SMS-a lub e-maila ze swoim głosem?
Proste? Tak, dlatego niebezpieczne dla psychopatów u władzy.
Zmieńmy to, zanim będzie za późno!
Zanim kolejny z nas „przyjmie rytualny rytm za swój i uzna władzę oszalałych szamanów” (J. Kaczmarski).
Adrian W.
Ambasador
Chciałem zgłosić chęć uczestnictwa w projekcie jako osoba zbierająca podpisy wśród znajomych/rodziny.
Ponadto wyrażam chęć do dodatkowych, wolontaryjnych zadań. Jestem programistą w języku Java i zajmuję się stroną backendową -serwerową. Trochę piszę również w JavaScript – React. Głównie zajmuję się samym kodem, ale również mam pewne doświadczenie w skalowaniu i współpracy z Dockerem. Jeżeli mógłbym w przyszłości wspomóc rozwój serwisu lub innego narzędzia w ramach tego projektu – jestem otwarty na kontakt.
Jestem widzem namZależy od kilku lat, jednak zawsze pozostawałem bierny, a jedyna aktywność to narzekanie i hipotetyczne plany o wyjeździe.
Człowiek czuje się bezsilny w takiej skali – bardzo się cieszę że powstała taka inicjatywa, gdyż jestem przekonany że ludzi o podobnej opini do mojej jest więcej.
Mateusz K.
Ambasador GR z woj. Dolnosląskiego
Co do tej inicjatywy, to myślę że ważne jest uświadomić ludzi, że złożenie podpisu pod wnioskiem o referendum nie jest oddaniem w nim głosu. Toteż ambasadorowie wcale nie muszą zdobywać podpisów od osób o jednakowym zdaniu na temat pytania postawionego w referendum. Co więcej, skoro wśród grupy najbliższych osób są już różne zdania, to tym bardziej powinno nam wszystkim zależeć na referendum.
KONTAKT@REFERENDA.PL
GENERATOR REFERENDÓW to oddolna inicjatywa społeczna. Jej celem jest promowanie i wprowadzenie w Polsce DEMOKRACJI BEZPOŚREDNIEJ. Za pomocą jej narzędzi (zwłaszcza REFERENDÓW) chcemy sprawić, aby GOVERNING (zarządzenie państwem przez polityków) zostało zastąpione przez GOVERNANCE (współrządzenie).
Chcemy sprawić, by rządzący mający nad nami pełną kontrolę, stali się zarządcami kontrolowanymi przez obywateli.