„Każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie“
John Acton

Znajomi z Generatora Referendów poprosili, żebym napisał tekst o trwającej w moim mieście próbie odwołania prezydenta Krzysztofa Chojniaka i czuję, że nie jest to proste zadanie dla człowieka, który aktywnie uczestniczył w zbiórce podpisów poparcia i jednoznacznie źle ocenia zarządzenie gminą przez obecną władzę, niemniej postaram się obiektywnie i skrótowo ukazać sytuację.

Do masowego sprzeciwu wobec polityki prezydenta doszło po podwyżkach cen za ogrzewanie komunalne. Grupa mieszkańców zgłosiła zgromadzenie przed urzędem miasta i tu pierwszy raz można było poczuć, że licznie przybyli mieszkańcy chcieli wymóc jakąkolwiek zmianę stanowiska władz miasta. Niestety nie doczekali się nawet pustych obietnic, władza nie miała sobie nic do zarzucenia i myślę, że to był ten moment, kiedy w głowach piotrkowian nękanych jednymi z największych w kraju podatków od nieruchomości , wody, wywózki odpadów pojawiła się myśl, że to miasto nie należy do garstki ludzi ale całej społeczności.

Następstwem nierealizowania choćby jednego postulatu mieszkańców było powstanie komitetu, na czele którego stanęła Agnieszka Chojnacka – jedna z organizatorek zgromadzenia . Komitet szybko zaczął być szykanowany, lokalna policja przestrzegała przed domokrążcami, którzy kradną dane do fikcyjnych kredytów, miejscowa telewizja ostrzegała przed podawaniem numeru pesel nieznanym ludziom, ciągle pomawiano w mediach społecznościowych, że to hucpa polityczna dużej partii ogólnokrajowej. Wisienką na torcie było stwierdzenie, że wolontariusze zbierając podpisy poparcia inicjatywy w święto pod otwartymi marketami, obrażali uczucia religijne.

Pomimo tych przeszkód członkowie komitetu nadal chodzili od drzwi do drzwi i zbierali podpisy. Kiedy wiadomo było, że zebranych podpisów jest „ z górką”, listy z podpisami zostały oddane komisarzowi wyborczemu i tu zaczęło się czarowanie nad urną. Komisarz wyborczy, który był dwa miesiące przed emeryturą, odszedł a na jego miejsce powołano Panią notariusz, która biznesowo była związana z Urzędem Miasta, to oczywiście nie jest zabronione, ale nie uprzedzajmy faktów, które pozwalają domniemywać, że nie było to bez znaczenia. Nowa Pani komisarz rękoma urzędników KBW odrzuciła 1/3 podpisów, dodatkowo przy weryfikacji nie pozwolono członkom komitetu referendalnego na obejrzenie wadliwych głosów poparcia, czas uciekał a wraz z nim nadzieja uzupełnienia podpisów. Wtedy członkowie komitetu na stronie FB napisali prośbę o pomoc przy zbieraniu podpisów.

Apel zadziałał, to pozwoliło na dostarczenie potrzebnych głosów poparcia, ale jak się można było spodziewać po weryfikacji urzędników KBW, nadal brakowało 226 głosów poparcia. W mediach lokalnych ogłoszono, że referendum nie odbędzie się, pomijając fakt, że od decyzji komisarza istnieje ścieżka odwoławcza, z której komitet skorzystał . Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził między innymi, że skrót miasta PT lub sama nazwa Piotrków, kiedy referendum odbywa się tylko na terenie miasta, jest dopuszczalny, a to dało około 280 głosów poparcia więcej . Niesamowita radość , bo wiele godzin rozmów z mieszkańcami na klatkach schodowych, zbieranie podpisów przed marketami przyniosło efekt. Teraz piłeczka jest po stronie wszystkich mieszkańców. Referendum odpowie na pytanie, czy nadal chcemy znosić władzę lokalnych oligarchów , czy raczej wybierzemy wcześniej wywalczoną przez Solidarność samorządność.

Piotr Radziszewski, wolontariusz GR z Piotrkowa Trybunalskiego