- W partiokracji decydującą rolę odgrywają nie rozsądek lecz emocje. Specjaliści od marketingu twierdzą, że w handlu pierwsze wrażenie jakie wywołuje sprzedawca i jego towar to 95 proc. sukcesu sprzedaży. Jakość wyrobu to pozostałe 5 proc. Dokonując wyboru naszych przedstawicieli również kierujemy się przede wszystkim tzw. wrażeniem: Jak się dany kandydat prezentuje? Jaki ma głos? Jak wygląda, etc. To, co reprezentuje: jaki ma program, jaki ma system wartości, jakie umiejętności zarządcze ma znaczenie nawet nie drugorzędne, lecz marginalne.
- Elity partiokratyczne nie potrafią ze sobą współpracować, ustawicznie z sobą rywalizują. Dzielą obywateli na tych „dobrych”- swoich zwolenników i „złych” – popierających konkurencję. Nie potrafią jednoczyć obywateli wokół wspólnych problemów. Sytuacja jest analogiczna jak w rodzinie z rozpadającym się (skłóconym) małżeństwem. Rodzice walczą o względy swoich dzieci mówiąc im: Zobaczcie jaki Wasz ojciec (matka) jest zły (-a)? Zobaczcie jaki (-a) ja jestem dobry (-a)? Przekupują je łakociami i co jakiś czas pytają: Kogo kochacie bardziej – mamusię czy tatusia?
- System powstrzymuje sprawujących władzę przed podejmowaniem potrzebnych strategicznych, lecz niepopularnych decyzji – niezbędnych dla rozwoju kraju. System sprzyja podejmowaniu bieżących populistycznych przedsięwzięć. Takich, które dają im wysokie notowania pomiędzy wyborami i pozwalają chwalić się sukcesami w kampaniach wyborczych.
- Ugrupowanie polityczne, które chce odnieść sukces wyborczy w systemie i zdobyć władzę, musi obiecywać wyborcom, niekoniecznie realną, „kiełbasę wyborczą” co powoduje wzrost zadłużenia publicznego. Za składanie obietnic bez pokrycia nie grożą im żadne konsekwencje. Zwycięskie ugrupowanie polityczne za niedotrzymanie obietnic przedwyborczych obarcza winą koalicjanta (-ów) oraz konkurentów. By przynajmniej częściowo spełnić przedwyborcze obietnice zaciąga w imieniu wyborców kredyty. W efekcie dług publiczny rośnie lawinowo.
- W systemie dobro wspólne nie jest dla sprawujących władzę najważniejsze! Korzystanie z usług pośredników ma wadę wrodzoną. Pośrednik załatwia sprawy zleceniodawcy ale jednocześnie dba o swoje interesy. Nie można oczekiwać by dla pośredników (przedstawicieli) ludowych wyłanianych przez partiokratow najważniejsze było dobro wspólne, a dobra osobiste były na drugim miejscu. Taka postawa jest sprzeczna z ludzką naturą.
- Obywatele w demokracji bezpośredniej są autentycznym suwerenem w swojej ojczyźnie. Nie są „biorącymi udział raz na 4 lata w sondażu popularności drużyn politycznych. Mogą podejmować samodzielne decyzje w konkretnych sprawach, wbrew woli establishmentu politycznego. Daje to im poczucie, że politycy są wyłącznie ich sługami. W DB bez sensu są protesty, manifestacje roszczeniowe, palenie opon itp. przed prezydentem, Sejmem czy przed Radą Ministrów. Wszelkie żądania niezadowolonych musi akceptować większość.
- Obywatele w DB są odporni na różnego typu naciski. Korupcja i inne czynniki skutkujące podejmowaniem decyzji korzystnych dla lobujących np. prawników, banków, górników, rolników itp. kosztem większości są w DB ograniczone do minimum. Każdą istotną decyzję publiczną musi akceptować większość głosujących, a jak ich przekupić?
- Błędne decyzje obywateli w warunkach DB szybko i skutecznie uczą ich myślenia propaństwowego. Referendum wymaga od obywateli odpowiedzi na pytanie: Który wariant jest dla ciebie/nas korzystniejszy? Negatywne skutki niefrasobliwych, np. roszczeniowych decyzji wyborczych, wcześniej bądź później, obywatele odczują na własnej skórze. Nauka na własnych błędach skutecznie uczy obywateli – przed oddaniem głosu w referendum należy się na chłodno zastanowić.
- DB umożliwia obywatelom wypowiadanie się i decydowanie w dowolnej sprawie swej dzielnicy, wsi, gminy, kraju… według własnego uznania. Jeśli ktoś zgadza się z jedną grupą radnych/posłów w pewnych sprawach, a nie zgadza się w innej, w demokracji przedstawicielskiej nie jest dobrze reprezentowany.
- W systemie DB wszystkie decyzje w sprawach publicznych mają z definicji zagwarantowane poparcie aktywnej większości społeczeństwa. Wynik referendum w DB oddaje opinię obywateli w danej chwili a nie w chwili ostatnich wyborów. 70 proc. obywateli Szwajcarii jest dumnych ze stosowanego w ich ojczyźnie od ponad 150 lat systemu DB.
Autor @tomhanx7396