Wczoraj nagle mnie oświeciło:
Rządzący mają:
- monopol na przemoc
- monopol na obciążanie nas dowolnymi podatkami (w konstytucji jest zapis, że nic na tę dowolność nie możemy poradzić)
- monopol na druk pieniądza bez umiaru (w konstytucji też jest zapis, że nie możemy nic na to poradzić)
- monopol na osądzanie nas (sędziowie są na ich smyczy finansowej)
- w praktyce monopol informacyjny (dziennikarze i naukowcy są na ich smyczy finansowej)
- i nie wiążą ich obietnice wyborcze
i my im na to wszystko zezwalamy, wchodzimy w dyskusje na podrzucane przez nich tematy i zajadle się w nich między sobą spieramy. Czysty
DOM WARIATÓW
I NIKT o tych sześciu punktach nie dyskutuje i NIKT ŻADNEGO z tych punktów nawet nie podaje w wątpliwość!?
Rewolucje robią ci, którzy nie mają nic do stracenia. Ci co mają (coś do stracenia), mają nadzieję, że im się to upiecze, albo że to samo się skończy…